Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 lutego 2014

Przegląd kosmetyczny i nie tylko

Trochę nowinek kosmetycznych - użyłam kilka nowych rzeczy, wypróbowałam i posmakowałam, a teraz chciałabym się z Wami podzielić. 

Co kupiłam ostatnio?


2 dezodoranty antperspiracyjne Dove - sprawdzona marka i działanie, a na wiosnę i lato lubię spraye. Dwie sztuki za 12 zł w Carrefour, czyli po 6 zł za jeden. Antyperspirant zawsze w zapasie musi być :)


Odżywka wzmacniająca rzęsy i stymulująca ich wzrost FEG Eyelash Enhancer. Ciekawa czy zadziała, bo jakoś ciężko trafić mi na dobrą. Tą kupiłam za 29,50 zł, bo kupowałam dwie stąd niższa cena za sztukę. Boję się też, że to może być podróbka, teraz jest ich pełno, ale może akurat. Przekonamy się za ponad miesiąc regularnego używania.


Kremowa paletka korektorów i bronzerów do konturowania twarzy i zakrywania niedoskonałości. Idealne uzupełnienie każdego makijażu. Kolory dobrze się rozprowadzają i rozmazują dając upragniony efekt. Kupiona na chińskim portalu za około 4 dolary, czyli w przeliczeniu na złotówki około 12 złotych.

Co używałam ostatnio?


Farba do włosów Avon Średni brąz 5.0. Miałam już nie farbować włosów, ale zamarzył mi się średni brąz - choć w tym kolorze mam też swoje włosy. Dałam jednak farbie z Avonu szansę na poprawienie mojego naturalnego koloru włosów. No i jest jeszcze gorzej. Kolor mi się w ogóle nie podoba, ma złotawo-czekoladowy odcień. Kolejna farba, która nie dała mi wymarzonego koloru. Daruję sobie teraz farbowanie, albo będę musiała jakoś tą zakryć.
Jeśli chodzi o samą farbę, to jest dobra, aczkolwiek może odrobinę za rzadka. Nie szczypie, nie podrażnia, nie ma intensywnego i duszącego zapachu, nie brudzi za bardzo skóry. Niestety jak da mnie ta gama kolorystyczna trochę uboga. 

Jak ostatnio pomalowałam paznokcie?


Kolory nude oraz kształt migdału zawsze pasują do wszelkich okazji i są eleganckie.

Czego ostatnio spróbowałam?


Orzechowe kakao Puchatek z piankami wpasował się w sam raz na deszczowy wieczór po pracy. Bo nic tak nie rozgrzewa i poprawia humoru jak ciepłe kakao z mlekiem.

Chyba się zdecyduję na cotygodniowy wpisy w tej formie w ramach podsumowania tygodnia :)

środa, 19 lutego 2014

Kremy do rąk Lirene


Dwa rewelacyjne kremy dopasowane w zależności od potrzeb: niebieski nawilżający i czerwony odżywczy.

Nawilżający krem do rąk jest nieco bardziej tłusty i przeznaczony do skóry odwodnionej. Troszkę dłużej i wyraźniej czuć po nim na skórze natłuszczenie. Ale jest to efekt bardzo przyjemny, dłonie są dokładnie nawilżone, ale nie lepkie. Mimo gęstszej wersji wchłania się bardzo szybko i nawilża na dłuższy czas. Koi nawet mocno wysuszoną skórę.

Witaminowy krem do rąk jest ciut lżejszy od nawilżającego, jednakże równie dobrze nawilża dłonie, aczkolwiek nie ma takiego dogłębnego nawilżania. Ten krem jest także trochę rzadszy. Skóra po nim jest sprężysta. Już po chwili od wsmarowania nie czuć tego kremu na dłoniach. Nie oznacza to jednak, że krem nie działa, wręcz przeciwnie, dłonie ładnie się świecą, suche partie są odżywione.

Oba kremy są w tubkach 75 ml, czyli troszkę mniej niż standardowe. Oba jednak świetne, mają doskonałe działanie i rewelacyjny zapach. Lubię je używać właśnie ze względu na miły, niecodzienny zapach i szybkość wchłaniania się. Już po chwili moje dłonie z suchych i szorstkich zmieniają się w mięciutkie i wygładzone.
Koszt tego kremu to około 6 zł za tubkę, mi udało się kupić je jakiś czas temu w promocji, ale są warte każdej złotówki.

czwartek, 13 lutego 2014

Woda toaletowa Ultra Sexy Avon


Ten zapach spodobał mi się już dawno. Dodatki koronki, zmysłowy róż, niecodzienny flakonik i kuszący zapach. Lubię słodkie zapachy, a ten jest taki, ale nie jest to przesadzona słodycz lecz wielowymiarowa. Nuty zapachowe przenikają się wzajemnie i uzupełniają.
Ultra Sexy sprawia, że czuję się kobieco. Dodaje pewności siebie. Podkreśla każdą sytuację, w której chcę być sexy.
Zapach jest dość trwały i wystarczająco intensywny, ale nie duszący.
Od razu wiedziałam, że to zapach dla mnie, taki który idealnie do mnie pasuje.
No i ten flakonik, inny niż wszystkie, ładnie prezentuje się w toaletce.
Jestem z niego bardzo zadowolona.


Kategoria: kwiatowo - owocowo - drzewna

Nuty zapachowe:
nuta głowy: gruszka, bergamotka, marakuja
nuta serca: magnolia, brzoskwinia, peonia
nuta bazy: złoty bursztyn, piżmo, słodkie drewno 


niedziela, 9 lutego 2014

Krem pod prysznic Czekolada z pomarańczą BingoSpa


Galaretka pomarańczowa w czekoladzie, biszkopty pomarańczowe oblane czekoladą, gęsta ciemna czekolada z kandyzowanymi pomarańczami.... 
Ciepła, płynna czekolada z orzeźwiającym aromatem pomarańczy.
Brzmi kusząco?
Takie zapachy rozbudzają zmysły. 


I pomyśleć, że można przenieść je na ciało, aksamitnie wetrzeć w mokrą skórę. Kąpiel też może być niezwykle apetyczna.

Krem pod prysznic Czekolada z pomarańczą BingoSpa sprawia, że zwykły prysznic staje się relaksującą chwilą. Zapach pomarańczy orzeźwia, a czekolady uspokaja, odpręża. Zapach nie jest przesłodzony, wyraźniej czuć tu pomarańcze. Krem pod prysznic przypomina w swojej konsystencji  budyń w kolorze brązowo-pomarańczowym. 


Dobrze się pieni, jest całkiem wydajny, ale nie wydaje mi się by mimo pojemności buteleczki (500 ml) wystarczył na długo, bo lubię go na siebie dużo wylewać.
Krem nie wysusza ciała, skóra jest rozpieszczona takim kosmetykiem. Myje tak jak myc powinien, nie podrażnia. Zapach nie utrzymuje się zbyt długo na skórze, ale to i lepiej, bo mógłby wzbudzać apetyt i miałabym ciągle ochotę coś podjadać. Skóra w każdym razie jest odświeżona, oczyszczona.



Z wielką przyjemnością oznajmiam, że jest to kosmetyk, który trafia na moją Listę Bestsellerów. Uwielbiam czekoladę, więc pod prysznicem nie mogło mi jej zabraknąć. Kiedyś miałam tylko raz jakiś żel czekoladowy, ale tatem był jednak bardzo sztuczny w porównaniu z tym, a przede wszystkim tamten był przezroczysty. 
W kremie BingoSpa ta pomarańcza dodaje rewelacyjnej równowagi zapachowej. Kolor, zapach, konsystencja - wszystko mi odpowiada. Pól litra kosmetyku kosztuje zaledwie 14 zł, a daje tyle radości. 


Co o kosmetyku napisał producent?
"Wyjątkowo ekskluzywny krem pod prysznic BingoSpa o głębokim zapachu czekolady i pomarańczy pieści zmysły, otula puszystą pianą i doskonale pielęgnuje, odżywia i wygładza skórę.
Zniewalający, apetyczny zapach czekolady przynosi uczucie pełnego odprężenia, usuwa zmęczenie i uspokaja, a bogata receptura doskonale myje i oczyszcza skórę, nawilżając ją. Aromatyczny prysznic zapewnia cudowną świeżość i relaks po całym dniu, pozostawiając długotrwały efekt miękkiej, jedwabiście gładkiej  i uwodzicielsko pachnącej skóry. Zawarta w czekoladzie kofeina oczyszcza skórę z toksyn, działa wyszczuplająco i antycellulitowo.
Czekolada BingoSpa wzmacnia i chroni warstwę lipidową skóry. Działa antystarzeniowo i poprawia samopoczucie, stymulując produkcję endorfin. Czekolada zawiera również wiele żelaza, cynku, magnezu i wapnia, które przyspieszają krążenie krwi w organizmie, zmniejsza też wszelkie obrzęki na skórze.
Krem pod prysznic BingoSpa zawiera również olejek pomarańczowy o działaniu antyoksydacyjnym, łagodzącym i przeciwzmarszczkowym i olejek ze słodkich migdałów, który jest doskonałym emolientem (wysokie zdolności nawilżania skóry)."


Tak, endorfiny szaleją na samą myśl o tym cudzie. Idealny produkt do aromaterapii.
Po męczącym dniu, pełnym stresu prysznic z tym żelem daje ukojenie, a w szary dzień pobudza do działania. Zanurzmy się w czekoladzie :)

sobota, 8 lutego 2014

Do ciała i twarzy prosto od BingoSpa


Firma BingoSpa doceniła moje recenzje dotyczące ich produktów i tak oto dostałam kolejną paczuszkę. Bardzo jest mi miło z tego powodu i chętnie dalej będę się z Wami dzieliła opiniami o tych kosmetykach.

Tym razem wybrałam:
- Krystaliczny scrub z ekstraktem z owoców Noni - ostatnio nie wyobrażam sobie kąpieli bez peelingu ciała. Zobaczymy jak będzie w tym przypadku. Owoce Noni mają dużo witamin i aminokwasów, mam nadzieję, że moja skóra poczuje ten zastrzyk witamin na wiosnę.
- Krem pod prysznic Czekolada z pomarańczą - jestem już po kąpieli tym żelem. Na razie nic nie napiszę. Oczywiście, że dorwałam się do niego od razu. Takie kosmetyki powinny być zakazane dla czekoladoholików :)
- Maska do twarzy do cery tłustej z ekstraktem z drożdży piwnych i kolagenem - zaskoczyła mnie żelowa konsystencja, ale to i lepiej. Liczę na kolagen, który poprawi wygląd skóry i lecznicze właściwości drożdży.

Teraz każdy zabieg pielęgnacyjny jest dla mnie wielkim wyczekiwaniem. Poranki i wieczory spędzam rozkoszując się działaniem kosmetyków i upiększaniem mojej twarzy i ciała. Efekty niebawem!


środa, 5 lutego 2014

Nawilżający peeling scrub do ciała Planet Spa Avon


Jaka aksamitna skóra! Nawilżający scrub do ciała ze śródziemnomorską oliwą z oliwek sprawia, że skóra jest wygładzona i nawilżona za razem. Ale jest to takie nawilżenie, które "nie zapycha" lecz odświeża skórę i pozwala jej jakby lepiej oddychać. Ja jestem mile zaskoczona. Rewelacyjny produkt, aż żal, że odkryłam go dopiero teraz.

Scrub ma zielony kolor i dużo czarnych drobinek przez co wygląda jak zmiksowane kiwi. Po chwili jednak, kiedy wciera się go w ciało tworzy białą warstwę kosmetyku i za pomocą drobnych kawałeczków przyjemnie masuje ciało i ściera martwy naskórek. Zapach ma bardzo delikatny, naturalny, właściwie niewyczuwalny. "Spieniony" scrub zapewnia dobre nawilżenie, nie wysusza skóry. Chętnie zamieniłabym codzienny żel na ten peeling, ale raz-dwa razy w tygodniu z pewnością też wystarczy.

sobota, 1 lutego 2014

Styczniowe zużycia


Styczniowe zużycia ;) Jakoś te zużywanie idzie mi strasznie powolnie, może to dlatego, że mam pootwieranych wiele kosmetyków na raz. Nie lubię wylewać na siebie pół butelki kosmetyku tylko dlatego, żeby się go pozbyć.
O większości kosmetyków jak zwykle już pisałam, a teraz krótkie podsumowanie.

1) Żel pod prysznic Avon Winter Cocoon - przyjemny zapach, ale oczekiwałam czegoś odrobinę innego. Przyjemna dla ciała konsystencja kremowa żelu dobrze myje i delikatnie nawilża. Niestety ubywa go bardzo szybko, mało wydajny. Notka o żelu Senses tutaj.

2) Żel do twarzy Clearface Manhattan - żel o bardzo przyjemnym, jakby lekko owocowym zapachu. Konsystencja gęstego żelu niczym żele micelarne z biedronki ;) Bardzo delikatny dla twarzy. Dodatkowo o działaniu antytrądzikowym do cery tłustej. Nie wysusza, pozostawia cerę nawilżoną, ale nie świecącą. W niskiej cenie i całkiem wydajny. Nie wiem czy w każdym sklepie jest dostępny, bo kupowałam w drogerii internetowej.

3) Mleczko do demakijażu Celia - przyjemny zapach, bardzo wydajne i wygodne opakowanie. Niestety odrobinę za rzadkie. Zbyt rzadka formuła sprawiała, że makijaż nie usuwał się tak od razu i tak idealnie, ale po kilku poprawkach. Zawiera ekstrakt ze świetlika, dzięki czemu miał łagodzić opuchnięcia wokół oczu. Ja zauważyłam, że na pewno skóry pod oczami nie przesuszał. Dobre, ale nie idealne. Teraz powróciłam do mojego ulubieńca - mleczka do demakijażu z Avon i tamte jak dla mnie jest lepsze. Bardziej zwarte w swojej konsystencji i nieco mocniej nawilżające, a co za tym idzie lepiej i delikatniej ściera makijaż.

4) Szampon Elseve Arginine Resist - szampon wzmacniający od Loreal reklamowany przez Jennifer Lopez okazał się szamponem dobrym i poprawiającym kondycję włosów. O nim, jak i o odżywce z tej serii pisałam tutaj. Odżywka też już na wykończeniu, ale jeszcze jej trochę mam.

5) Peeling algi i minerały morskie Rossman -  skończył jako peeling do stóp. Świetnie nawilża suche stopy i zmiękcza wysuszony i zrogowaciały naskórek. Stoy były dzięki niemu mięciutkie i wypielęgnowane. Jest to peeling bardzo tłusty, a suchym piętom się to najbardziej chyba przydało. Do ciała nie polecam - pozostawia tłustą powłokę. Szczerze przyznam, że zachęcił mnie głównie słoiczek. Już więcej nie kupię tego peelingu, bo do ciała jest zbyt tłusty, a do stóp jest wiele innych kosmetyków... i słoiczek na sam koniec zardzewiał od stania pod prysznicem ;) Leniwie go używałam, a w końcu nadszedł jego koniec. Dla zainteresowanych dodatkowe informacje o nim ode mnie są tu.