O balsamach do ust marki Carmex jak dotąd wiele słyszałam, aż w końcu sama mam okazje wypróbować produkt tej marki. Pora dla tego balsamu jest idealna - nadchodząca jesień, późne spacery, chłodne poranki i zmienna pogoda działają na usta wysuszająco.
Balsam ma właściwości nawilżające, kojące i chroniące. I tak też jest! Jego konsystencja dobrze się rozsmarowuje i nie zlepia ust (jak dobrze). Przy czym jest dosyć gęsty i nie wysusza ust, ani nie ściera się tak szybko. Tak posmarowane nim usteczka błyszczą się w transparentnym kolorze przez dłuższy czas.
Będzie zatem idealny dla tych, które lubią bezbarwne specyfiki na ustach bez zbędnych kolorów, a wielbicielki kolorowych błyszczyków i szminek mogą zawsze nałożyć je na wierzch.
Dzięki zawartości mentolu i kamfory wprawia usta w lekkie mrowienie, ale tylko chwilowo.
Mam tylko jedno małe ale.... zapach. Jest bardzo przyjemny, zapach mięty uwielbiam, a do tego dodano masło kakaowe, kamforę, wanilię, lanolinę i zdaje się, że kilka innych mocno zapachowych składników takich jak: kwas salicylowy, wosk syntetyczny, wazelinę i inne aromaty. W zapachu przebijają się zatem słodkie i przyjemne zapachy z tymi bardziej chemicznymi, które po nałożeniu na usta czuć bardzo wyraźnie.
Moja ocena to 5 z malutkim minusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz