Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 października 2012

Maseczka peel-off Rival de Loop - recenzja

Rival de Loop Peelingująca maseczka z ekstraktem z aloesu i rumianku (Rossmann) - 1,19 zł (cena promocyjna)



Zacznę od ceny. Za 1,19 zł na dwa razy (2x8 ml) to całkiem opłacalna inwestycja. Tym bardziej, że maseczka wcale taka zła nie jest mimo drobnej kwoty.
Jaka była konsystencja? Gęsta, przezroczysta, powoli zasychająca na buźce, dzięki czemu w miarę rozsmarowywania nie musiałam się obawiać, że połowa twarzy będzie mokra, a druga już zaschnięta gdybym chciała wrócić do danej partii twarzy i dołożyć maseczki. Schnie zatem powoli, ale ja uwielbiam przesiadywać długo w maseczkach więc 15 minut podane na opakowaniu z pewnością by wystarczyło, ale ja ściągam maseczkę kiedy mi pasuje (czasem szybciej, czasem dłużej).
Zapach ma dość intensywny, ale mi się podobał. Jest świeży i kojarzy się z oczyszczaniem. Podczas trzymania maseczki czułam lekki chłód na twarzy.
Gdy dobrze zaschnie ściąga się ją bardzo dobrze, a małe fragmenty można zetrzeć wacikiem lub zrolować.
Po ściągnięciu twarz jest bardzo odświeżona i wygładzona  Maseczka daje bardzo miłe uczucie na twarzy. Co do oczyszczania porów to nie są one tak dogłębnie oczyszczone, ale warstwa wierzchnia skóry zapchana od sebum, tłuszczu i wągrami jest w lepszej kondycji.
Tylko jedno mnie zastanawia - dlaczego nazwano ją peelingująca? Chyba coś się komuś pomyliło, bo do peelingu jej daleko. Peel-off to coś innego niż peeling. Oczyszczanie owszem, ale nie ma w niej żadnych drobinek ścierających naskórek. Pomijając te nieścisłości, maseczka warta jest wypróbowania, choćby dla przekonania się na sobie za śmieszną kwotę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz